Kilka dni temu wypowiedział się w tej kwestii Jan Dziedziczak, który stwierdził, że praca w policji jest służbą i jak ktoś patrzy na nią przez pryzmat pieniędzy to winien zastanowić się nad zmianą profesji. Ta wypowiedź wzburzyła środowisko policyjne. Co ma powiedzieć ojciec policjant, którego dziecko przyjdzie do niego z prośbą o zakup butów? Kochany synu, ja nie pracuję, ja służę. To skandaliczna wypowiedź – powiedział dziennikarzowi Super Expressu przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów Rafał Jankowski.
– „Super Express”: – Nie tylko polska policja cierpi na braki kadrowe. Okazuje się bowiem, że niemiecka również. Sposobem na rozwiązanie tego problemu ma być rekrutacja kandydatów z Polski. Według kilku źródeł chętnych nie brakuje. Co panu wiadomo na ten temat?
– Rafał Jankowski: – Pani redaktor, często spotykam się ze swoimi kolegami związkowcami z Niemiec, którzy mówią, że faktycznie istnieje taki problem.
– W pierwszym roku programu o miejsce w brandenburskiej policji ubiegało się 71 Polaków. Z tej grupy tylko trzech zostało wcielonych do służby. Czyżby rekrutacja była zbyt trudna?
– Jeżeli chodzi o rekrutację do służby w niemieckiej policji to trzeba zaznaczyć, że wymagania, które są stawiane przed potencjalnym policjantem są bardzo wysokie. Bez względu na sytuację w Niemczech nie ułatwia się kandydatom dostania się do ich struktur. Proces naboru, czyli selekcja do niemieckiego odpowiednika polskiej policji pozostaje niezmienna.
– Najwyższy poziom wyszkolenia gwarantem najlepiej wyspecjalizowanego policjanta?
– Owszem. Niemcy uważają, że w policji muszą służyć najlepsi z najlepszych pod wieloma względami. Dlatego też, nawet Polakom, którzy są świetnie wyszkoleni i mieli okazje pracować już w innych służbach i świetnie znają język niemiecki trudno się dostać do struktur w Niemczech.
– Warto dodać, że Niemcy nigdy nie wprowadzili obniżenia kryterium selekcji.
– To prawda. Niemcy postawili poprzeczkę bardzo wysoko i uważam, że tak właśnie trzeba. Nie można obniżać kryteriów naboru.
– To, że Niemcy nastawiają się pozyskanie polskich policjantów świadczyć może m.in. informacja, iż niemiecka Wyższa Szkoła Policji zamieszcza na swojej stronie rekrutację w języku polskim. Zaraz może się okazać, że polscy funkcjonariusze uciekają za zachodnią granicę, aby polepszyć swoje pensje oraz warunki socjalne, które w Polsce pomimo protestów „mundurówki” pozostają w pewnym sensie zamrożone?
– Warunki służby w niemieckiej policji są o wiele lepsze niż te, które oferuje się policjantowi w Polsce. Pobory, czyli standardowa pensja u naszego zachodniego sąsiada powoduje, że jako Polska jesteśmy lata świetlne za Niemcami. Wcale się nie dziwie, że Polacy wyjeżdżają na rekrutację do Niemiec, aby tam próbować swoich sił. Uposażenia w Niemczech są nieporównywalnie większe. To kosmos, jeśli przyrównamy je z pensją polskiego policjanta.
– Zna pan przypadki funkcjonariuszy, którzy chcą przejść ze służby w Polsce zasilając jednostkę niemiecką?
– Oczywiście, że tak. Podkreślam, że nie dziwie się temu zjawisku. Gdybym był na początku swojej kariery zawodowej to na pewno bym zrobił to samo, a przynajmniej się zastanowił nad takim rozwiązaniem.
– Niemcy obawiają się jednej rzeczy, jeśli podnosimy temat naboru do tamtejszej policji. Chodzi o kwestie lojalności w służbie dla zachodniego sąsiada. Faktycznie jest się czego bać? W 2015 CDU obawiało się „najemników z Polski”. Wydaje się, że postrzeganie polskiego funkcjonariusza wraz z upływem lat diametralnie się zmieniło.
– Niemcy widzą jak pracują Polacy, więc wiedzą, że nie ma się czego obawiać. Mnie martwi jednak coś innego.
– Co?
– Nie chcę żebyśmy dotarli do momentu, gdy do polskiej policji będą zatrudniani „najemnicy” z Indii, bo nasi funkcjonariusze wyjadą. Praca w policji ma dużo wspólnego z tożsamością, z którą łączy się tak ważny symbol jakim jest orzełek na naszych czapkach. To nasza tożsamość narodowa.
– Oczywiście, jednak tożsamością narodową ciężko wykarmić dzieci i opłacić zobowiązania finansowe…
– Ma pani rację! Kilka dni temu wypowiedział się w tej kwestii Jan Dziedziczak, który stwierdził, że praca w policji jest służbą i jak ktoś patrzy na nią przez pryzmat pieniędzy to winien zastanowić się nad zmianą profesji. Ta wypowiedź wzburzyła środowisko policyjne. Co ma powiedzieć ojciec policjant, którego dziecko przyjdzie do niego z prośbą o zakup butów? Kochany synu, ja nie pracuję, ja służę. To skandaliczna wypowiedź. Uposażenie jest istotą każdej pracy, nawet tej, która jest w służbie dla kraju. Obawiam się, że gdyby opierać nasza prace na maksymach pana Dziedziczaka to może się okazać, że problemy kadrowe polskiej policji będą większe. Z czegoś żyć trzeba.
– Rzutem na taśmę poruszmy jeszcze jedną kwestię i rozwiejmy pewną wątpliwość. Przy okazji protestu służb mundurowych słychać było głosy, że jest pan podstawiony po to, aby namieszać przed zbijającymi się wyborami. Doprawdy został pan wykreowany?
– Czasami dochodzą do mnie głosy, które określają mnie jako osobę wykreowaną. Ludzie, którzy twierdzą, że moje działania są elementem przedwyborczej gry świadczą o tym, że swymi komentarzami chcą mnie niesłusznie zdyskredytować. I jest to bardzo delikatne określenie na to w jaki sposób są formowane komentarze na mój temat. Ciągle podkreślam, że jestem apolityczny. Największe głosy krytyki zbieram z „prawej strony”, która jakiś czas temu związki poparły. Kuriozalne.