Za mało na podwyżkę?
6 marca 2017
Najserdeczniejsze życzenia z okazji DNIA KOBIET
8 marca 2017
Pokaż wszystkie

Federacja przeciwna pluralizmowi w Policji

Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych wypowiedziała się całkiem niedawno na temat planów zakładających wprowadzenie pluralizmu związkowego w Policji.

Podejrzenia wskazują, że propozycja resortu Spraw Wewnętrznych i Administracji, pod płaszczykiem poszerzenia swobód związkowych, kryje w sobie inny cel. Cel, który zamiast umocnić ruch związkowy w służbach mundurowych, ma go znacząco osłabić. Uczestnicy posiedzenia nie mieli wątpliwości, że jeżeli do tego dojdzie, na Policji się nie skończy, stąd właśnie solidarne stanowisko.

Powodem zajęcia się tym tematem były doniesienia i komentarze medialne ujawniające prawdziwe zamiary MSWiA wobec NSZZ Policjantów. Wcześniej pojawił się projekt zmieniający ustawę o Policji z dnia 22 grudnia 2016 r., a potem, oficjalne potwierdzenie MSWiA z dnia 15 lutego 2017 r. Dyskusja członków Federacji oparła się na prostej, ale  sprawdzonej logice – interes ma ten, kto do zmian dąży. Skoro więc związki działające w formacjach mundurowych zmian nie chcę i nie istnieje też żadna inicjatywa oddolna, na pluralizmie skorzystają rządzący i… NSZZ „Solidarność”, który nie kryje, że w Policji widzi dla siebie miejsce. Jakie relacje łączą NSZZ „Solidarność” z obecną władzą, wyjaśniać raczej nie trzeba.

Policja na pluralizmie związkowym może tylko stracić.

Zagrożenia związane ze zniesieniem monizmu związkowego w Policji wynikają wprost z przepisów o związkach zawodowych. Bogata praktyka instrumentalnego traktowania tych przepisów prowadzi w wielu przypadkach do sytuacji wręcz patologicznych, na których zyskuje sprytny pracodawca a tracą pracownicy. Policja, ze swoją specyfiką służby, oprócz pogorszenia sytuacji funkcjonariuszy, uległaby jeszcze większym wpływom politycznym. Politycy sprawujący władzę, w swojej dotychczasowej praktyce poszliby bowiem o krok dalej, nie poprzestając na obsadzaniu kierowniczych stanowisk swoimi ludźmi. Ich ambicją stałoby się posiadanie „własnego” związku. Ucierpiałaby na tym apolityczność Policji, stając się zjawiskiem czysto teoretycznym. Zgoda na powstawanie w Policji wielu związków zawodowych, w praktyce oznaczać może zniesienie bariery chroniącej policjantów przed politycznym podporządkowaniem. A takie zakazy, jak wstępowania policjantów do partii politycznych czy okazywania swoich przekonań podczas realizacji obowiązków służbowych stać by się mogły zapisem kompletnie martwym. Silny związek zawodowy, zdolny do krytyki i stawiania czoła błędom popełnianym przez polityków sprawujących władzę, daje gwarancję apolityczności Policji. Pod tym względem, dowodem na skuteczność NSZZ Policjantów może być plan wprowadzenia konkurencyjności będący przejawem troski o nic innego, jak tylko o interesy partyjne, naruszane krytyką związkową. Gdyby nie to, MSWiA prawdopodobnie nie wyszłoby ze swoim projektem. Policjantów należy więc przestrzec, że rozdrobniony ruch związkowy w Policji nie będzie tak skuteczny w przeciwstawianiu się złym reformom czy innym zakusom partii sprawujących władzę, jak czyni to jedna, silna organizacja. Politykom zaś uświadomić trzeba, iż w przypadku Policji konsekwencje pluralizmu związkowego mogą być dużo poważniejsze niż w tzw. cywilu. W cywilu bowiem, na międzyzwiązkowych sporach tracą jedynie pracownicy. W Policji – straciliby nie tylko funkcjonariusze, ale i całe społeczeństwo na skutek politycznego uwikłania policjantów. Dla państwa konstytucyjnie zobligowanego do przestrzegania reguł demokracji nie ma chyba nic gorszego niż policja kierująca się sympatiami bądź antypatiami politycznymi. Psucie przepisów, które funkcjonują od początku powołania Policji w III RP jest pomysłem nie tylko złym, ale i niebezpiecznym. Chodzi tu głównie o stabilność aparatu państwowego zależną od zaufania społeczeństwa do organów administracji państwowej.

Pluralizm nie zawsze jest dobry

Z niewłaściwie ukształtowanego pluralizmu związkowego, z niczym nieograniczonej swobody tworzenia związków zawodowych bierze się szereg patologii. Ich źródło tkwi w łatwości z jaką można posługiwać się obowiązującymi przepisami w sposób niezgodny z intencjami ustawodawcy. Cóż to jest bowiem 10 osób, potrzebnych do utworzenia zakładowej organizacji związkowej. Pracodawcy znający ustawę o związkach zawodowych wiedzą jak sparaliżować każdy niewygodny związek, nie łamiąc przy tym żadnych przepisów. Do walki z niewygodnymi związkami wykorzystują te same uregulowania, co działacze chcący bronić interesów pracowniczych na poważnie. W polskich realiach wszędzie tam, gdzie w danym zakładzie interesy załogi reprezentuje więcej niż jedna organizacja związkowa, sprawy pracownicze załatwia się dużo trudniej, albo nie załatwia się ich wcale. Jeżeli bowiem w ważniejszych sprawach związki nie dogadają się miedzy sobą, pracodawca praktycznie w ogóle nie musi się liczyć z ich zdaniem (patrz art. 30 ust. 4 i 5 ustawy z dnia z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych, Dz. U. z 2015 r., poz. 1881). Jeżeli taka sytuacja powtarza się częściej, związkowcy tracą skuteczność, potem wiarygodność, a na końcu swoich członków i pracodawca ma kłopot z głowy. Nie ma żadnej skomplikowanej filozofii w tym, by korzystając ze swobód związkowych, z pluralizmu właśnie, który tylko z pozoru służy interesom pracowniczym, utworzyć „własny” związek i postawić przed nim tylko jedno zadanie – niedopuszczenie do osiągnięcia międzyzwiązkowego porozumienia w sprawach istotnych dla pracodawcy. Dla sprytnego pracodawcy sparaliżowanie niewygodnego związku jest więc zadaniem dziecinnie łatwym.

Ministrowi nie chodzi o silny Związek

W zamiarze wprowadzenia pluralizmu związkowego w Policji Ministrowi nie chodzi więc o wzmocnienie pozycji związku, a o jego osłabienie. Ostatni przykład, który przy okazji uzgodnień w sprawie tegorocznych podwyżek poirytował samego Ministra Zielińskiego wynikał z postawy organizacji reprezentujących pracowników Policji. Jak wiadomo, interesy tego środowiska reprezentuje aż pięć organizacji związkowych. Z tego powodu, że nie potrafiły dojść do porozumienia między sobą, decyzję o kształcie podwyżek dla cywili samodzielnie podjął Komendant Główny Policji. Jedynym efektem działalności tych związków, było przedłużenie całości negocjacji. A to, w jaki sposób ich wysiłki ocenili pracownicy Policji, pozostawmy lepiej samym pracownikom.

O co chodzi „Solidarności”?

Na niwie pluralizmu związkowego najbogatsze doświadczenie posiada bez wątpienia NSZZ „Solidarność”. Nasi koledzy w nieskończoność mogliby mnożyć przypadki, gdzie pracodawcy postanowili rozprawić się ze zbyt silną organizacją przy użyciu prostej, sprawdzonej metody. Na niewygodny związek najlepszy jest bowiem kolejny związek. Nawet jeśli w powstaniu nowego związku palców nie będzie maczać pracodawca, związkowcy i tak się ze sobą nie dogadają. Powód jest prosty. W jednym zakładzie stanowią dla siebie konkurencję a walka o pozyskanie członków odbywa się często na zasadzie wzajemnych oskarżeń. NSZZ „Solidarność” dobrze wie, ile wart jest pluralizm. Szykowane przez nich zmiany do ustawy o związkach zawodowych zakładają dokładnie coś odwrotnego niż to, co przygotował nam Minister. „Solidarność” dąży do ograniczenia swobody tworzenia związków zawodowych poprzez pomniejszenie znaczenia konkurencji, która po nowelizacji będzie mieć kłopot z uzyskaniem reprezentatywności. Chcąc m.in. wyeliminować tzw. plankton związkowy, utrudniający osiąganie porozumień w sprawach najważniejszych. Zastanawiające jest to, dlaczego wobec policjantów „Solidarność” postanowiła pójść w kierunku dokładnie odwrotnym.

Czy na propozycji MSWiA skorzystają policjanci?

Z całą pewnością przybędzie różnego rodzaju działaczy, pojawią się ambitne plany i szumne hasła, wśród policjantów wzrośnie poczucie nadziei na załatwienie spraw, z którymi „stary Związek” nie radził sobie najlepiej. Czy jednak dzięki temu sytuacja policjantów, emerytów policyjnych i ich rodzin rzeczywiście ulegnie poprawie? Skądże znowu. Gdyby Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji rzeczywiście zależało na poprawie policyjnego bytu, w staraniach o odpowiednie środki nie byłby przynajmniej gorszy od Ministra Obrony Narodowej i nie musiałby tworzyć żadnych dodatkowych związków, tylko zadbać dla Policji i policjantów o prawdziwe pieniądze oraz przeprowadzić obiecane zmiany. NSZZ Policjantów wielokrotnie podkreślał, że sytuacja prawna i materialna żołnierza i policjanta tak się do siebie mają, jak przysłowiowa pięść do nosa. Ktoś, kto uważa, że recepta na poprawę obecnej sytuacji tkwi w pomnożeniu bytów związkowych jest po prostu naiwny. Równie naiwna jest wiara w uzasadnienie ministerialnego projektu, że wprowadzenie pluralizmu związkowego w Policji „jest realizacją postulatów środowiska policyjnego”. Nikt, nigdy takich badań nie prowadził, nikt nie słyszał o jakiejś zorganizowanej akcji. Takie propozycje nie padały przez 27 lat istnienia NSZZ Policjantów, a to w sam raz tyle, ile istnieje polska Policja. A policjanci nie raz „wygarniali” Związkowi, co ich boli. Wielu policjantów nie akceptowało tego, jak NSZZ Policjantów postępował w minionej kadencji. Krytykowali uległość kierownictwa związkowego wobec MSWiA oraz Komendanta Głównego Policji. Dochodziło na tym tle do ostrych sporów. Demokracja i racjonalność wewnątrzzwiązkowa wzięły jednak górę i w grudniu 2016 r., na Krajowym Zjeździe Delegatów doszło do zmian. Mamy nowe kierownictwo Związku, mamy nową koncepcję skutecznego działania, zdążyliśmy udowodnić swoją konsekwencję i nieustępliwość. Wszystko to jednak nie spodobało się kierownictwu resortu Spraw Wewnętrznych i Administracji, i powstać genialny pomysł zaprowadzenia w Policji pluralizmu związkowego.
Śmieszne hasełko o „realizacji postulatów środowiska policyjnego” ma ukryć prawdziwy cel Ministra. Bo nowe kierownictwo NSZZ Policjantów zbyt ostro się stawia: oczekuje od Rządu spełnienia przedwyborczych obietnic, twierdzi, że podwyżka jest zbyt niska, by mówić o motywacji, krytykuje niemerytoryczne zmiany kadrowe, broni policjantów z esbecką przeszłością, krytykuje jasełka z policjantami w przebraniu aniołów czy imprezy z wycinanym confetti. To wszystko średnio podoba się Ministrowi, komplikuje osiągnięcie propagandowych celów, wywołuje złą atmosferę w środowisku, mnoży oczekiwania pod adresem władzy…

Prawda często bywa zakamuflowana, nie ulegajmy więc emocjom i nie dajmy się omamić trywialnymi argumentami polityków. Opinia naszego środowiska naprawdę się liczy. Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy chcemy wspierać silny Związek, czy pozwolić na rozmnożenie się różnego rodzaju działaczy i osłabić ruch związkowy nie tylko w Policji, ale we wszystkich służbach mundurowych? Na jeszcze jedną rzecz powinniśmy zwrócić uwagę.

Każdą reformę da się odwrócić. Można zmienić reformę emerytalną, reformę szkolnictwa podstawowego, teoretycznie można rozwiązać nawet IPN, ale legalnie utworzonego związku zawodowego w demokratycznym systemie, ustawą rozwiązać się nie da. Jeżeli pozwolimy na pluralizm związkowy w Policji i powstaną inne organizacje związkowe, odkręcić się tego już nie da.

 

Andrzej Szary

Andrzej Szary

Sławomir Koniuszy

Sławomir Koniuszy

 

 

 

Opracowanie: Sławomir Koniuszy, Andrzej Szary