Rzeczywistość życia policjanta z perspektywy żony.
3 września 2018
Krzysztof Wierzbicki: ja myślę, że społeczeństwo zauważyło, że nasz protest jest słuszny.
3 września 2018
Pokaż wszystkie

Odłożą prywatne telefony i laptopy, a bez nich „policja nie istnieje”. Znamy szczegóły strajku włoskiego

Odłożą prywatne telefony i laptopy, a bez nich „policja nie istnieje”. Znamy szczegóły strajku włoskiego

ilustracja

Policjanci rozszerzają swój ogólnopolski protest. Od miesiąca unikają wystawiania mandatów kierowcom, a teraz dostali szczegółową instrukcję strajku włoskiego. Mają nie używać prywatnych telefonów i sprzętu w pracy, a także tak skrupulatnie wykonywać swoje czynności, by trwały w nieskończoność. Instrukcja powstała w Komitecie Protestacyjnym Zarządu Głównego NSZZ Policjantów i właśnie dociera do komend, komisariatów i posterunków na terenie całej Polski.

Nasze formy protestu mają dotykać kierownictwo ministerstwa spraw wewnętrznych, a nie zwykłych ludzi, którzy oczekują od nas pomocy – tłumaczy tvn24.pl jeden ze związkowców.

Zero prywatnego sprzętu

Cały dokument zawiera jedenaście punktów. Pierwszy dotyczy prywatnych telefonów, których funkcjonariusze zmuszeni są używać w pracy. „Korespondencja między dyżurnymi a patrolami i policjantami pozostającymi w ich dyspozycji powinna się odbywać wyłącznie przy użyciu służbowych środków łączności” – zalecają związkowcy.

Autorzy przypomnieli, że wykorzystywanie prywatnych telefonów jest wręcz zabronione prawem, poza wyjątkowymi sytuacjami jak np. awarie policyjnej łączności. – Tymczasem bez prywatnych telefonów policja nie istnieje. Radiostacje w wielu miejscach nie działają. Są województwa, gdzie używa się kilku różnych systemów łączności radiowej i policjanci z sąsiednich jednostek nie porozmawiają przez radio tylko przez prywatne telefony. A służbowe komórki to rzadkość – wyjaśnia oficer z województwa łódzkiego.

Prawdziwa statystyka

Związkowcy namawiają również policjantów, by już więcej na życzenie przełożonych nie koloryzowali statystyk i tzw. mierników. To według tych ostatnich komenda główna i ministerstwo spraw wewnętrznych oceniają pracę jednostek policji. Jeden z najważniejszych mierników dotyczy „czasu reakcji na zgłoszenie”, czyli ile minut upływa od odebrania telefonu z prośbą o pomoc do pojawienia się radiowozu. – Oficjalne dane mówią, że poszkodowani czekają około dziewięciu minut. Ale to efekt sprytu przy wprowadzaniu przez oficerów dyżurnych danych do systemu informatycznego – wyjaśnia nam związkowiec.

Dopalacze priorytetem

Związkowcy instruują funkcjonariuszy, aby jeszcze większą niż dzisiaj uwagę poświęcali sygnałom o handlu dopalaczami.

„Skrupulatne i tym samym długotrwałe postępowanie przy sprawdzaniu absolutnie każdej takiej informacji wydłuży czas trwania czynności operacyjno-rozpoznawczych. Należy jednak mieć na uwadze, że z punktu widzenia tak zasadniczych kwestii jak życie i zdrowie ludzkie ten rodzaj protestu może się spotkać z aprobatą społeczną. Pogłębi to jednak z pewnością zaległości w innych sprawach (…)” – brzmi ten punkt instrukcji. Awarie sprzętu Policjanci mają także zgłaszać wszystkie wątpliwości dotyczące stanu technicznego radiowozów. A te są w opłakanym stanie na terenie całego kraju. Niedawny raport Najwyższej Izby Kontroli ujawnił, że niemal co drugi radiowóz powinien być wycofany z użytku. Jednak ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji zgodziło się, by zmienić zarządzenie dotyczące limitu kilometrów i po zwiększeniu go, ich radiowozy ponownie są zdatne do użytku, choć głównie na papierze. Podobną dokładnością policjanci mają wykazywać się przy wypadkach i kolizjach drogowych co wydłuży – nawet o wiele godzin – przyjazd radiowozów do innych miejsc zdarzeń.

Protest u premiera

Szefowie mundurowych związków chcieli się w tym tygodniu spotkać z premierem Mateuszem Morawieckim. Pojawili się pod Kancelarią Premiera jednak nie zostali wpuszczeni, odesłano ich do nadzorującego policję wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego. – Wrócimy do premiera w wiele tysięcy. Demonstrować będziemy najpewniej jeszcze we wrześniu – zapowiedział szef związków Rafał Jankowski. Mniej pieniędzy trafi do budżetu z mandatów

W efekcie bardzo wyraźnie spadły dochody państwa z mandatów, bo funkcjonariusze ograniczają się do pouczania kierowców.

Funkcjonariusze domagają się porównywalnych podwyżek do tych, które dostali ich koledzy w służbach specjalnych. W CBA to nawet po kilka tysięcy złotych, około tysiąca złotych w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Służbie Ochrony Państwa, która zastąpiła Biuro Ochrony Rządu. Policjanci chcą podwyżki po 700 złotych. Apelują do rządu również o zmiany dotyczące rozwiązań emerytalnych – bo dziś pierwszą emeryturę mogą otrzymać dopiero po przekroczeniu 55. roku życia. Do ich protestu dołączają inne służby mundurowe, pominięte w podwyżkach, czyli Straż Pożarna, Służba Więzienna i Straż Graniczna, a także inspektorzy transportu drogowego. Mimo serii już wielu spotkań związkowcy nie osiągnęli jeszcze porozumienia z kierownictwem ministerstwa spraw wewnętrznych.