Poseł Józef Brynkus, napisał na swoim blogu tekst zatytułowany: „O związkach zawodowych policjantów słów prawdy kilka… bardzo potrzebnych”.
Można snuć domysły na temat, komu te „słów kilka było aż tak bardzo potrzebnych”, że zajął cenny czas parlamentarzysty? Pan poseł wziął bowiem na swój warsztat pisarski ostatnie posiedzenie Zarządu Głównego NSZZ Policjantów z 3 października 2017′, w którym uczestniczył Komendant Główny Policji.
Poseł na wstępie zauważył, że takie spotkania Szefa jako pracodawcy, z organizacją związkową są naturalnym zjawiskiem, zwłaszcza w sytuacji, gdy w firmie działa jeden związek. Niestety na tym stwierdzeniu kończy się część tekstu, którą można uznać za wyważoną i logiczną, godną posła, bądź co bądź z tytułem naukowym.
W kolejnym akapicie poseł Brynkus stawia bowiem tezę, że nasz związek nie cieszy się wśród młodych funkcjonariuszy cyt. „ani nadmiernym sentymentem, ani nawet poważaniem”. Rozumiemy, że pan poseł dysponuje badaniami opinii przeprowadzonymi wśród funkcjonariuszy w różnych przedziałach wiekowych i na ich podstawie sformułował tę opinię.
Opinia wyrażona przez posła wydaje się jednak mocno chybiona, jeśli wziąć pod uwagę, że do związku należy ponad 50 % funkcjonariuszy i jest to trzeci pod względem liczebności związek zawodowy w Polsce, zaś w organizowanych działaniach; pomocy prawnej, socjalnej i w spotkaniach (jak choćby niedawne, już XVI Jasnogórskie spotkanie środowiska policyjnego) biorą udział wszyscy chętni policjanci. Podobnie jak w licznych protestach organizowanych przez NSZZ Policjantów i pozostałe służby mundurowe w obronie praw funkcjonariuszy…
Niewykluczone jednak, że poseł nas zaskoczy i przedstawi jakieś materiały na poparcie tezy, że młodzi funkcjonariusze nie wstępują do NSZZ Policjantów a ludźmi z władz związku pogardzają. Bo jeśli poseł nie chce, aby Jego opinie zostały w środowisku policyjnym odebrane jako zwyczajny, niewybredny paszkwil pisany pod z góry przyjętą tezę – prosimy okazać stosowne sondaże. Czekamy.
Pluralizm na modłę Kiszczaka.
„Od lat słyszy się narzekania policjantów, że albo należałoby zmienić większość działaczy związkowych, albo dopuścić pluralizm związkowy i możliwość działania innych organizacji zawodowych” – pisze dalej Pan poseł.
Z przedstawionej przez Posła powyżej alternatywy, można wysnuć jedyny logiczny wniosek, że pluralizm, o którym pisze pomyślany jest przezeń, jako antidotum na upór i twarde stanowisko obecnych władz Związku w walce o obronę praw funkcjonariuszy. To bardzo nobilitujące dla nas.
Jeśli chodzi o meritum „pluralizmu związkowego w policji”, napiszemy po raz kolejny: w 1990 roku w ustawie o Policji wpisano warunek o istnieniu jednego tylko związku, wyłącznie w drodze sprzeciwu wobec zamiarów gen. Kiszczaka.
Jednym ze sposobów na spacyfikowanie związkowców był bowiem właśnie autorski pomysł gen Kiszczaka dotyczący powołania wielu związków – w tym oczywiście związków złożonych z komendantów i naczelników podlegających ministrowi, co pozwoliłoby ówczesnej władzy kontrolować i całkowicie upolitycznić ruch związkowy w Policji.
Rozumiemy więc, że pan poseł z takim żarem namawia obecnie resort MSWiA, aby poszedł śladem gen. Kiszczaka…
Pan poseł w 1990 roku miał dwadzieścia parę lat i może nie posiadać wiedzy o walce, jaką funkcjonariusze prowadzili z władzą, by w ogóle zgodziła się na powstanie związku zawodowego w Policji. Wielu z nich spotkało się z ogromnymi represjami ze strony resortu, wielu musiało opuścić kraj. Jednak, jako historyk mógł Pan Poseł i powinien był się lepiej przygotować do tematu.
Oszczerstwa.
W dalszym ciągu swojego manifestu poseł Brynkus zarzuca starszym działaczom NSZZ Policjantów to, że urodzili się w czasach „głębokiego PRL”, działali w ZOMO, wręcz byli autorami stanu wojennego…
Poza oczywistym idiotyzmem zawartym w tych stwierdzeniach, fakt wymienienia z nazwisk wieloletniego przewodniczącego NSZZ Policjantów Antoniego Dudy, przewodniczącego największego zarządu wojewódzkiego w Polsce – Andrzeja Szarego oraz niezwykle zasłużonego w tworzeniu podwalin pod działalność NSZZ Policjantów Janusza Łabuza kwalifikuje się do procesów cywilnych.
Mamucie szable.
Najbardziej posła Brynkusa rozwścieczyło wręczenie zasłużonym działaczom związkowym pamiątkowych szabel. Stek niewybrednych epitetów i plucie jadem na „mamutów” związkowych zdecydowanie wykracza poza wszelkie normy przyzwoitości i dobrego wychowania.
Poseł nawołuje i apeluje do ministra Błaszczaka aby umożliwił działanie więcej, niż jednemu związkowi w Policji. W przekonaniu posła z tytułem doktora habilitowanego, zmiana ustawy leży w gestii ministra.
No cóż, czego można wymagać od nauczyciela historii w szkole podstawowej po Wyższej Szkole Pedagogicznej, będącej czymś więcej niż Liceum Pedagogiczne, ale niewiele więcej.
Stawanie „w obronie” Komendanta Głównego Policji, który jak pisze poseł: „musiał firmować swoją obecnością nagrody i zasługi bohaterów ZOMO” – poza wyjątkowym chamstwem tej wypowiedzi wymaga także odniesienia się do niej samego Komendanta – czy życzy on sobie akurat takiego orędownika, jak poseł Brynkus.
Poseł z Wieprza.
Poseł ukończył w 1986 (a więc w głębokim PRL-u) studia historyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. W 1996 doktoryzował się na Wydziale Humanistycznym tej szkoły na podstawie pracy zatytułowanej „Bohaterowie dziejów ojczystych w podręcznikach szkolnych XIX wieku”… jesteśmy pod wrażeniem.
Stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych otrzymał w 2014′ na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie w oparciu o rozprawę pt. „Komunistyczna ideologizacja a szkolna edukacja historyczna w Polsce” – cokolwiek to znaczy. Pozostawiamy bez komentarza te doniosłe osiągnięcia naukowe posła.
W latach 1985–1986 pracował jako nauczyciel historii w szkołach podstawowych, następnie odbył służbę wojskową (też w głębokim PRL-u). Służył więc, jakby nie patrzeć komunistycznej władzy, jeśli mamy podążać tropem chorej logiki posła.
W 2006 został radnym gminy Wieprz, ale w 2010 nie uzyskał reelekcji, nie został też wybrany na wójta gminy Wieprz, o co usilnie zabiegał. Należał wówczas do Prawa i Sprawiedliwości, z której to partii został wyrzucony w maju 2012′
W 2014’ z listy komitetu Mieszkańcy Razem bezskutecznie kandydował do rady powiatu wadowickiego. W wyborach parlamentarnych w 2015′ wślizgnął się do Sejmu po plecach Pawła Kukiza, otrzymując 8615 głosów (sic!). W czerwcu 2016 współtworzył Klub Republikański w Sejmie, będący sejmową reprezentacją Stowarzyszenia „Republikanie”.
P.S. Do wiadomości Pana posła – nasza strona nie jest cyt. „związkowo-policyjna” lecz wyłącznie związkowa.
Poniżej tekst posła Brynkusa
*****
O związkach zawodowych policjantów słów prawdy kilka… bardzo potrzebnych
Na stronie Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów (Funkcjonariuszy Policji) ukazała się ciekawa informacja o spotkaniu policyjnych związkowców z Komendantem Głównym Policji, nadinspektorem Jarosławem Szymczykiem. Oczywiście ważna to okoliczność ale i naturalna, że przełożony i zarazem pracodawca spotyka się z przedstawicielami organizacji związkowej działającej w zarządzanej przez niego instytucji.
Tym bardziej ważne są takie spotkania w instytucji, w której działa tylko jedna organizacja związkowa, a która zwłaszcza wśród młodych funkcjonariuszy nie cieszy się ani nadmiernym sentymentem, ani nawet poważaniem. Od lat słyszy się narzekania policjantów, że albo należałoby zmienić większość działaczy związkowych, albo dopuścić pluralizm związkowy i możliwość działania innych organizacji zawodowych.
Skąd takie złe nastawienie młodego pokolenia stróżów prawa? W odpowiedzi na to pytanie najczęściej padają argumenty o opanowaniu kierowniczych stanowisk (funkcji) w policyjnym związku przez funkcjonariuszy wywodzących się jeszcze z lat głębokiego PRL, z szeregów ZOMO, stojącego na straży osiągnięć stanu wojennego i ekipy generała Jaruzelskiego. Młodzi funkcjonariusze, którzy do służby w Policji wstąpili bez milicyjnego balastu, podają różne przykłady panoszenia się resortowych emerytów, albo prawie emerytów, na stanowiskach związkowych czy w organizacjach resortowych emerytów. Najczęściej padają nazwiska Andrzeja Szarego, Antoniego Dudy i Janusza Łabuza. Ten ostatni miał nawet przed kilku laty chwile szczerości, gdy w wywiadzie dla krakowskiej gazety relacjonował swoją służbę w ZOMO, udział w akcjach pacyfikacyjnych i zasługi w tworzeniu tzw. plutonu specjalnego. Tylko czy wobec tego rzeczywiście nie powinien już wtedy odejść z pierwszej linii demokratycznej działalności, aby nie powodować złych skojarzeń u młodszych kolegów? Ostatecznie decyzję o odejściu na zasłużoną emeryturę podjął całkiem niedawno. I żeby uczynił to jeszcze elegancko, skromnie, jak wielu jego kolegów ze znacznie mniej w przeszłości obciążoną „kartoteką”. Wolał uczynić to z przytupem i w świetle jupiterów.
I tu właśnie powraca wątek spotkania związkowców z Komendantem Głównym Policji. Jak czytamy na związkowo-policyjnej stronie: „z udziałem Komendanta Głównego Policji odbyła się uroczysta część posiedzenia, podczas której kilku zasłużonym działaczom NSZZ Policjantów, którzy odeszli już na emeryturę wręczono pamiątkowe szable. W gronie zasłużonych na pierwszym miejscu znalazł się były wieloletni Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów Antoni Duda. Szable wręczono również Januszowi Łabuzowi, byłemu Przewodniczącemu Zarządu Wojewódzkiego w Krakowie i Jarosławowi Hermańskiemu, byłemu Przewodniczącemu Zarządu Wojewódzkiego w Bydgoszczy oraz podinspektorowi Dariuszowi Milewskiemu i aspirantowi sztabowemu Ireneuszowi Kwiecjaszowi.”
No cóż, to się nazywa hucpa. Bo szabla wiąże się z tradycją znacznie bardziej rycerską, niż pałowanie robotników czy szkolenie plutonów specjalnych do rozbijania manifestacji i strzelania do bezbronnego tłumu. Może uczciwsza byłaby zabytkowa pała? No i przede wszystkim ciekawe jest, jak czuł się najważniejszy służbowy zwierzchnik policjantów, wykorzystany do legitymizacji dorobku bohatera ZOMO?
Cóż, „mamuty” z policyjnego związku nie tylko z trudem odchodzą do lamusa historii, pobrzękując szabelkami nabytymi od kolegów o miejmy nadzieję, nieco bardziej chlubnej przeszłości, ale także wrażliwe bywają na wszelką krytykę. Dziennikarzy, którzy podjęli inicjatywę wsparcia młodych policjantów w ich misji uzdrowienia związkowych struktur w tej jakże ważnej służbie, straszą procesami. Zatem jedyny ratunek dla normalności policyjnej działalności związkowej w urealnieniu działania tej organizacji, albo też we wprowadzeniu pluralizmu związkowego w resorcie spraw wewnętrznych i w umożliwieniu działalności więcej niż jednemu związkowi zawodowemu. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapowiedział takie rozwiązanie. Może jednak warto też spojrzeć łaskawszym okiem na te struktury policyjnego obecnego związku, które pozbyły się milicyjnych „złogów” w strukturach swojej władzy związkowej. Panie Ministrze – warto. Także po to, aby Komendant Główny nie stawał się zakładnikiem wątpliwych okoliczności i nie firmował swoją obecnością nagród i zasług bohaterów ZOMO!
dr hab. Józef Brynkus
Poseł na Sejm RP